Rozwód to jedno z najbardziej stresujących wydarzeń w życiu, a podział majątku, zwłaszcza nieruchomości, często staje się źródłem długotrwałych sporów. O tym, jak uniknąć najczęstszych błędów, czym różni się wspólność ułamkowa od łącznej (małżeńska współwłasność majątkowa), a także co grozi zadłużonym właścicielom mieszkań, opowiada Jarosław Maculewicz, ekspert w zakresie regulacji stanu prawnego nieruchomości.
Kiedy rozwód staje się wojną o majątek
Gdy długi rosną szybciej niż rachunki
Kolejnym problemem są zadłużone nieruchomości. Wielu właścicieli nie zdaje sobie sprawy, jak szybko zaległości czynszowe mogą doprowadzić do egzekucji komorniczej. Jak wyjaśnia Maculewicz, po kilku miesiącach niepłacenia czynszu i braku kontaktu lub porozumienia z właścicielem, spółdzielnia najczęściej zgłoszą sprawę do komornika, który z czasem wystawia mieszkanie na licytację.
Najczęściej słyszymy, że komornik jest zły. Tymczasem to nie komornik jest winny – on tylko przeprowadza ten nieprzyjemny proces. Zobowiązania nie powstały z jego winy. A dług nie znika, przeciwnie – rośnie z miesiąca na miesiąc, a do niego dochodzą odsetki lub dopisują się kolejni wierzyciele – mówi ekspert.
Pierwsza licytacja nieruchomości odbywa się zazwyczaj za ¾ jej wartości, druga – już tylko za ⅔. Po spłacie kosztów egzekucyjnych, sądowych następuje spłata wierzycieli w kolejności zgodnej z kodeksem postępowania cywilnego. Dopiero wtedy dochodzimy do dłużnika, któremu najczęściej zostaje niewielka część pieniędzy (lub nic jeśli długi przewyższały wartość nieruchomości), często zbyt mała, by kupić nowe mieszkanie. W efekcie traci nieruchomość i stabilność finansową.
To błędne koło. Ktoś przestaje płacić czynsz, bo jest mu ciężko, ale im dłużej zwleka, tym mniej zostaje mu na koniec. Dlatego zawsze apeluję: reagujmy wcześniej, ze specjalistami, szukajmy rozwiązań zanim sprawa trafi na licytację – przestrzega Maculewicz.
