„Zrób to, bo tak!” — któż z rodziców nie wypowiedział tego zdania? Krótkie, zdecydowane,
ma zakończyć dyskusję. Ale w praktyce często ją dopiero rozpoczyna. Coraz więcej rodziców
i psychologów zauważa, że dzieci nie potrzebują nakazów, lecz rozumienia i wpływu. Jak jednak utrzymać autorytet, nie popadając w uległość? Jak rozmawiać, gdy emocje sięgają zenitu, a każda poranna czy wieczorna rutyna przypomina pole bitwy?

 O tym, jak przenieść zasady skutecznych negocjacji z sali konferencyjnej do pokoju dziecięcego, opowiada Zbyszek Dzideczek — zawodowy negocjator, mentor, ojciec pięciorga dzieci i dziadek sześciorga wnucząt.

Dlaczego „bo tak” nie działa?

„Kiedy mówimy ‘bo tak’, zamykamy rozmowę. Dziecko nie rozumie, dlaczego ma coś zrobić, więc się buntuje. A bunt to nie złośliwość, tylko obrona autonomii” — tłumaczy Zbyszek Dzideczek.
Według eksperta, polecenia bez wyjaśnienia uczą dzieci uległości, a nie odpowiedzialności.„Jeśli chcemy, by nasze dzieci w przyszłości same podejmowały mądre decyzje, musimy nauczyć je rozumieć sens, nie tylko wykonywać rozkazy.”

Zamiast „bo tak” — warto powiedzieć:„Zobacz, co nam to da”, „Zróbmy to razem”, „Jak myślisz, jak możemy to rozwiązać?” To nie osłabia autorytetu — przeciwnie, pokazuje, że rodzic jest konsekwentny i jednocześnie otwarty.

Autorytet przez wybór, nie przez przymus

Rodzice często obawiają się, że dając dziecku wybór, stracą kontrolę. „To mit. Autorytet nie polega
na tym, że wszyscy się nas boją — tylko na tym, że nas słuchają, bo ufają. Dziecko, które czuje, że ma głos, współpracuje chętniej”
— mówi Zbyszek Dzideczek.

Proponuje prostą zasadę: „Trzymaj ramy, otwieraj środek”. Ustal granice (bezpieczeństwo, szkoła, obowiązki), ale zostaw przestrzeń na decyzję dziecka (ubiór, kolejność zadań, sposób wykonania).„Dzieci nie buntują się przeciwko zasadom, buntują się przeciwko braku wpływu” — dodaje negocjator.

Jak rozmawiać w stresujących momentach dnia

Poranki i wieczory to najbardziej zapalne punkty dnia: pośpiech, zmęczenie, emocje. „Najgorszy moment na rozkazy to ten, kiedy wszyscy są zdenerwowani. W stresie nikt nie słucha – wszyscy reagują” — mówi negocjator.

Zamiast kolejnych poleceń, warto zaproponować dzieciom proste rytuały i ustalenia z wyprzedzeniem:

  • wieczorem wspólnie spiszcie poranny plan,
  • stwórzcie listę zadań do odhaczania,
  • ustalcie spokojny rytm wieczoru z sygnałem „czas wyciszenia”.

 „Negocjacje to nie tylko słowa, to też ton głosu, gesty, rytuały. Dziecko nie słucha naszych poleceń, jeśli widzi nasz stres – ono go naśladuje” – tłumaczy.

 Kiedy „nie” nie musi oznaczać końca świata

Odmawianie to jedno z największych wyzwań rodzicielstwa.„‘Nie’ jest jak ściana. Dorośli często stawiają ją bez drzwi. A wystarczy dodać kontekst – pokazać, że za ‘nie’ coś stoi” — wyjaśnia Zbyszek Dzideczek.

Zamiast „nie kupię ci zabawki” można powiedzieć:„Nie dziś, ale zapiszmy to na listę rzeczy, o których porozmawiamy w weekend.”Zamiast „nie możesz iść” – „dziś nie, ale ustalmy, kiedy będzie dobry moment”. „‘Nie’ bez wyjaśnienia wywołuje poczucie odrzucenia. ‘Nie’ z uzasadnieniem daje poczucie granicy – a granica to bezpieczeństwo” – dodaje ekspert.

Ubiór, wygląd i samodzielność – kto tu rządzi?

Kłótnie o bluzę, fryzurę czy plecak nie są wojną o modę, tylko o autonomię.„Dziecko nie walczy o ubranie – ono walczy o prawo do decydowania o sobie” – mówi negocjator.

Dlatego proponuje model trzech obszarów:

  • A – nienegocjowalne(bezpieczeństwo, higiena, szkoła),
  • B – negocjowalne(ubiór, sposób nauki, czas wolny),
  • C – eksperymentalne(drobne wybory, styl, hobby).

 „Jeśli damy dziecku swobodę w obszarach B i C, przestanie bić się o A. W ten sposób uczymy
je odpowiedzialności, a nie uległości”
– podkreśla Dzideczek.

Między uległością a autorytaryzmem – sztuka równowagi

Współczesne rodzicielstwo często waha się między skrajnościami: z jednej strony nadmierna kontrola,
z drugiej – brak zasad.„Szacunek nie rodzi się z władzy ani z pobłażania. Rodzi się z konsekwencji
i zrozumienia”
– mówi ekspert.

Według Zbyszka Dzideczka, kluczowe są trzy filary:

  1. Uważność– słuchaj, zanim odpowiesz.
  2. Konsekwencja– rób to, co mówisz.
  3. Empatia– rozumienie nie oznacza zgody, ale tworzy most.

 „Rodzina to nie pole walki, tylko laboratorium porozumienia. Uczymy dzieci słuchać, kiedy my sami potrafimy słuchać. Uczymy je negocjować, kiedy my sami potrafimy rozmawiać” — podsumowuje Zbyszek Dzideczek.

Negocjacje w rodzinie nie są dowodem słabości, ale dojrzałości. W końcu wychowanie to nie rozkazywanie – to wspólne dochodzenie do porozumienia.

Dodaj komentarz